środa, 9 stycznia 2013

Celestia Live&Love- Podejrzany szpital

Shee obudziła się w innym miejscu. Zaczerwienione oczy delikatnie wypatrywały Nany i Wiuka.
-Co się stało? Gdzie ja jestem? Czy ja zemdlałam?- pytania obracały się wirem słów i wnikały do jej umysłu jak narkotyk. Poczuła się zażenowana, a podmuch wiatru targał jej grzywę. Nie miała wątpliwości. Leżała w wygodnym pokoju, otoczona ogromem książek i innego zbytku. Obok stała nieznana klacz. Ciało Shee ogarnęły dreszcze.
-Kolejna? No po prostu! Kochanie! Zostaniesz tu na moment, byłaś blada i zmęczona... zapomniałam. To Chatka Pomocy.- ciepły, miły głos dobiegał z ciała pulchnego kucyka w fartuchu, o Cutie Marku w kształcie dwóch malutkich serc.
   Obok niej leżał dostojny pegaz o niebieskiej grzywie. Z pyska ciągnęła się delikatna stróżka krwi, a w bladym świetle księżyca ujrzała inne krwawe rany zdobiące jego bok.
Shee odwróciła wzrok.
Kolejny był zwykły kucyk ziemski. Nie widziała jego twarzy, którą zakrywały liczne oparzenia. Obok jego stolika jak i stolika niebieskowłosego pegaza leżały batoniki o dziwnym zapachu.
 -Zapomniałam! Kochanie, mój cukiereczku, moja cudowna klaczusiu!Jestem False Year- w popłochu rozejrzała się obok i widząc spojrzenie Shee zasłoniła kopytem batoniki.
,,To dziwne. Jest tu blisko 60 osób, a wszyscy jedzą te batoniki... to zbieg okoliczności? Może ona..."- ale szybko opuściły ją te myśli i potrząsnęła grzywą. Nie... to byłoby niemożliwe...
-Moja śliczna! Te batoniki są dla ciebie! Jedz je szybciutko! Jedz wszystko, co tutaj jest moje piękności!- szczebiotała False.
Shee doznała dziwnego uczucia. Szybko wzdrygnęła się, widząc płaczącą klaczkę. Jej batoniki stały nietknięte.
-Co się stało? Czemu nic nie jesz? Nie jesteś głodna?- zasypała ją pytaniami.
Szybko otarła oczy, które lśniły od łez.
-Bo tu wszystko jest... inne- odpowiedziała szybko i rozpłakała się ponownie.
-Jak to inne...Co to znaczy inne?- dopytywała się Shee.
- Te batoniki... Hoty Seven zjadła wczoraj dużo tych batoników... i zniknęła. Zniknęło też pare osób. Słyszałam- ściszyła głos- że tuczą ich i wysyłają do NICH- szepnęła i przerażona opadła na łóżko.
-Do kogo?- Shee czuła ucisk w brzuchu.
-Ciszej, proszę! Nie jedz tu nic! A tym bardziej batoników! Mówią, że kucyki znikają w wielkiej, czarnej furgonetce.
-Jakiej furgonetce? Powiedz! Proszę pow...- ale nie dokończyła, bo klaczka ugryzła batonik i zasnęła.
Poczuła niebezpieczeństwo, rozbolał ją brzuch i opadła przerażona.
Musi zachować pozory... nie chce trafić do tej furgonetki...
Czarnej furgonetki, zwanej Zagładą.

1 komentarz:

  1. Noo i robi się intrygująco, co Twinkie bardzo lubi c: Bardzo podoba mi się twój FF, dodatkowo nie muszę wytykać jakichś tam błędów :D Z początku jakoś dziwnie przypomniało mi się pewne straszne anime (chyba xD), które leciało na jakimś kanale, kiedy byłam przedszkolakiem. Ono tak mną wtedy wstrząsnęło, że pamiętam je do dziś - jakaś dziewczynka wybrała się z rodzicami chyba na wycieczkę, oni coś tam zjedli i zamienili się w świnie, które podobno miały być na coś przerobione. No i kojarzę jeszcze, że ta dziewczynka została w tamtym dziwnym miejscu, gdzie pracowała w łaźni myjąc straszne stwory i jeszcze pamiętam, że poznała jakiegoś chłopca, który jej tam wszystko tłumaczył i wyjaśniał, że na pewnym moście nie można oddychać... No i jeszcze pamiętam, że było tam takie coś, jak ognisty latający smok czy coś i on się bał tej dziewczynki...
    Chyba nie toleruję anime właśnie przez to, że w dzieciństwie śniło mi się to po nocach...
    A co do gramatycznej części twojego FF mam jeszcze tylko zastrzeżenia do braków kropek po niektórych zdaniach, braki spacji przed i po myślnikach, no i to, że są bardzo krótkie x3
    Rozpisałam się...?

    OdpowiedzUsuń